Powietrze powoli wsuwa
się przez uchylony balkon, tańczy z muślinową firaną, krąży po pokoju i
pozbawia erotycznego nalotu nasze ciała. Delikatnie przeczesuję jego ciemne
włosy, chcę poczuć ich miękkość, wtulić się w jego zapach, tak, abym mogła
upewnić się, że ściany tego pokoju były prawdziwym świadkiem naszych miłosnych
uniesień, że mi się to nie przyśniło. Klatka piersiowa bruneta unosi się dużo
spokojniej niż kilka chwil temu. Jego oddech, już wyrównany, pogrążony jest we
śnie, zupełnie jak otaczające nas miasto. Gdyby nie jego wielka ręka, która
szczelnie oplata moją nagą talię, gdyby nie ten jego spokojny oddech, który
biegnie po moim obojczyku, gdyby nie moje nabrzmiałe od naporu jego namiętności
wargi, pewnie uważałabym to wszystko za sen.
Ale
to wszystko wydarzyło się naprawdę. Moja śnieżnobiała suknia szeleściła
warstwami tiulu, opadając miękko na dywan. Moje ciało zostało uwolnione przez
jego wielkie dłonie z jarzma mojej koronkowej bielizny, te same, które później
wskazywały drogę do ekstazy. Nasze ciała, nasze dusze, nasze oddechy stały się
tej nocy jednością, Tej nocy staliśmy się swoim spełnieniem. Tej nocy staliśmy
się swoim ziszczeniem snów. Tej nocy poczułam, że mój wybór był trafny, że
wybrałam tego jedynego.
A
jeszcze nie tak dawno nie byłam tego pewna…
______________________________________________
Cześć Kochane!
Dawno mnie nigdzie nie było. Dwanaście miesięcy i dwanaście dni temu założyłam tego bloga z wielką wizją historii w głowie. Patrząc na moje wcześniejsze opowiadania, brak czasu, problemy z weną, obiecałam sobie, że dopóki nie napiszę ostatniej kropki, nie opublikuję tu ani jednego znaku. Dlatego dziś, po ponad roku, mogę spokojnie umieścić powyższy prolog, który na końcu stanie się epilogiem.
Zapraszam do czytania, komentowania i wpisywania się do zakładki 'Informowani'
Miliony Buziaków,
Wasza Paulik
P.S. Rozdziały będą się pojawiać co 2 tygodnie, w soboty :*